Nie ma człowieka, który nie doświadczyłby w swoim życiu jakiejś traumy. Każdy spotyka się ze śmiercią, przemocą, stratą. Wiemy o traumach bardzo dużo – doświadczając ich oraz pomagając je uleczać. Każda zostawia w naszych ciałach piętno, swój znak, który może objawiać się bólami, sztywnością, chorobą.
Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że nie pozwalamy sobie przeżywać uczuć , które pojawiają się w jej wyniku – żalu, rozpaczy, smutku, wściekłości, strachu. Staramy się być dzielni, szybko się ogarnąć, zracjonalizować, dać sobie radę. Żeby to było możliwe, musimy wtedy napiąć przeponę, mięśnie korpusu, barków, brzucha, szczęki. Nie zmienia to jednak faktu, że nasze ciało reaguje emocjonalnie na wszystko, nawet gdy tego nie czujemy, wypuszcza hormony i neurotransmitery, które buszują po ciele i nie są „zużywane” do wyrażenia reakcji emocjonalnej. Hamujemy tym sposobem naturalne procesy przeżywania takich wydarzeń, w które wyposażyła nas Natura. Postępując tak latami ze sobą, płacimy cenę głębokiego uszczerbku na zdrowiu fizycznym i kondycji psychicznej.
Jest jeszcze jeden rodzaj traumy, o której do tej pory mało się mówiło, a która mocno wpływa na nasze obecne życie. Jest to tak zwana trauma transgeneracyjna, czyli przeżyta przez naszych przodków. To, co oni przeżyli, odciska się w ich ciałach na poziomie komórkowym, DNA, a dalej jest przekazywane potomnym. Co więcej, dzieje się tak nie tylko na poziomie fizycznym, ale także podświadomym, czyli w tak zwanym polu – rzeczywistości umysłowej, energetycznej i emocjonalnej, w której funkcjonujemy. Innymi słowy, nasze traumy, które odczuwamy, to nie jest tylko efekt bezpośredniego fizycznego przeżycia jakiegoś wydarzenia, ale także „spadek” po naszych przodkach. Może to na przykład wyjaśnić nasz „irracjonalny” lęk przed głodem, choć nigdy nie głodowaliśmy; przed gwałtem, choć nigdy nie doświadczyliśmy przemocy seksualnej.
Zapraszamy Was do zapoznania się z rzeczowym i poruszającym artykułem o jednej z takich nieutulonych traum, których doświadczyły kobiety i ich rodziny podczas II WŚ, gdy na nasze tereny wkroczyła Armia Czerwona. O tych ofiarach się nie mówi, nie stawia im się pomników, nie obwiesza medalami. Zazwyczaj wstydliwie się je przemilcza, traktując je jak zhańbione.
Jeżeli po przeczytaniu tego artykułu poczujesz, że Twoje ciało zaczyna okazywać emocje, które wydają Ci się „dziwne” i „bez sensu”, bo „nic się nie stało”, nie obawiaj się sięgnąć po pomoc. Idź do dobrej terapeutki, szamanki, uzdrowicielki, które umieją pracować z takimi historiami – nie każdy się tym zajmuje – i nie wstydź się dać sobie pomóc. Nie jesteś sama, to historia większości z nas.
Link do wspomnianego artykułu na WP
Opowiadała Katarzyna Plutowska