Przez wiele lat uważałam słowo kobiecość za niewygodne. Czy był to błąd? Otóż moja definicja kobiecości była zaburzona, bo niezgodna ze mną, lecz nie była też błędna. Taki paradoks, ponieważ każda definicja słowa ,,kobiecość” jest właściwa, a tych definicji mamy tyle, ile jest kobiet. Różnorodność tego słowa i ilość zawartych w nim jakości jest niezmierzona.
Moja interpretacja kobiecości na tamten czas pokazywała jedynie ból i niezgodę współczesnej kobiety na przypisane jej role w męskim świecie. Kobiety mogą to, mężczyźni mogą tamto i mimo że pozwalano mi na chodzenie w bojówkach, to w całej tej sytuacji czułam bezsilność. Dużo na ten temat dumałam, jeszcze więcej się wkurzałam, przyznawałam, że nie jestem kobieca, ale męska też się nie czułam.
Dzisiaj jest inaczej. Wielokrotne spotkania z mądrymi kobietami, wśród których mogłam wzrosnąć, pomogły mi odnaleźć własną definicję słowa ,,kobiecość” i odkrywam ją nadal każdego dnia. Dzięki temu nie szarpię się już tak bardzo ze sobą. Owszem, czasem coś uwiera, czasem coś boli, ale wtedy warto zauważyć dlaczego. Posłuchać głosu swojego ciała, porozmawiać z bliskimi kobietami, zaufać sobie, znaleźć odpowiedź, jak można to uleczyć i wspólnie zadziałać. To właśnie jest siła kobiecości- współpraca, dzięki której możemy wszystko. Aby poczuć cały wachlarz naszych możliwości, potrzebne są głębokie spotkania, gdzie czujemy się bezpiecznie i gdzie możemy wyrazić siebie, również po to by ujrzeć i nazwać rzeczy trudne. Potrzeba nam współpracy i zaufania, by się uleczyć i znaleźć własną moc.
Jaka więc jest kobieta? Czy jest łagodną i zwiewną boginką, która oddycha białym światłem? A może jest piekielną, wredną suką? Czy jest wogóle szansa by odpowiedzieć na to pytanie? Szukamy zatem odpowiedzi, gdzie jest złoty środek, a tu każda z nas odnajdzie się inaczej. Każda z nas jest inna i warto to uszanować, a jeszcze lepiej uczyć się od siebie nawzajem. Dla jednej stanowcze powiedzenie ,,nie” będzie wyzwaniem, dla drugiej zaś wyjście z roli niegrzecznej buntowniczki. Dla jednej niedoścignionym marzeniem będzie rzucenie pracy na etacie i szalone życie artystki, dla drugiej stabilizacja i wejście w związek. Tak właśnie się uzupełniamy i dowiadujemy rzeczy, które wychodzą ponad ramy naszych codziennych relacji ze znajomymi. Dlatego warto rozmawiać ponad podziałami i w możliwie głębokiej formie.
Dzięki poznawaniu swojej kobiecości wyrosłam z niepewnej siebie, poranionej, zbuntowanej dziewczyny, na szaloną i spontaniczną performerkę. Nadal zdejmuję z siebie sztywność, oziębłość i ignorancje. I wiecie co!? To dopiero pierwsza warstwa. Idę dalej i głębiej. Odnajduję przyczynę mojej choroby, czyli to, że przez całe lata nie kochałam siebie. Powoli zaczynam to robić, lecz czasem czuję też żal. Widzę, że pod pierwszą maską jest kolejna i następna, że można siebie pokochać jeszcze bardziej, jeszcze głębiej.
Nie wiem co będzie dalej, ale brnę w to, bo wiem, że nie jestem sama. Siostrzeństwo daje mi wsparcie, gdy tego potrzebuję, jest siłą napędową, gdy brak mi sił. Jest tą stroną kobiecości, której tak dziś nam brakuje, a która pozwala mi lepiej zrozumieć kobiety wokół siebie.
Życzę Ci byś usłyszała głos swego ciała i zaufała mu, byś znalazła kobiety, które będą Ci Siostrami i byś została zauważona taką, jaka jesteś. Byś znalazła swoją kobiecość w pełnej, nieocenzurowanej formie. Taką, którą ja znalazłam we współpracy z moimi siostrami kręgowymi, bo to piękna i niesamowita opowieść.
Opowiadała Marta Skraburska